Zgodnie z zapustną tradycją w tłusty czwartek biesiadę urządziły panie. Gospodynie dołożyły wszelkich starań, żeby ostatkowy wieczór nie był bezpłciowy, ale głośny, wesoły, kolorowy i rozśpiewany.
Na jubileuszowy, 25. Babski Comber do Brzezinki zjechały członkinie kół gospodyń, działacze i samorządowcy. Uczestników przywitali znani bywalcom tej imprezy konferansjerzy: Halina Skrzyprzyk i Stanisław Chowaniec. Towarzyszyły im przewodnicząca miejscowego KGW Alfreda Kufrej oraz Wiosna – do tej roli przystrojona została wicewójt Halina Musiał.
Inwencją popisały się wszystkie biesiadniczki, prezentując fantazyjne i barwne kostiumy oraz dowcipne przyśpiewki i rymowanki ułożone specjalnie na tę okazję. Przy stołach zasiedli również nieliczni panowie, którzy jednak ulegli konwencji babskiego combra i zamaskowali swoją odrębność przy pomocy spódnic i peruk.
W beztroskim, karnawałowym nastroju utrzymane były wyrazy uznania, podziękowania i życzenia. Składali je sobie wzajemnie gospodynie i zaproszeni goście, wśród których byli m.im. wójt Mirosław Smolarek, przewodnicząca Rady Gminy Bernardyna Bryzek, sekretarz Miasta Oświęcim Maria Płachta, sołtys Brzezinki Andrzej Ryszka, radny Zbigniew Krzemień, dyrektor OKSiR-u Jadwiga Szczerbowska oraz przedstawiciele Rejonowego Związku Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych w Bielsku-Białej: prezes Danuta Kożusznik, członek Zarządu Gertruda Proksa i przewodniczący Waldemar Pieczara.
Prócz dyplomów i upominków każde koło gospodyń otrzymało w prezencie kronikę, bo przecież żadna internetowa galeria nie zastąpi odręcznie zapisanych kart i tradycyjnych fotografii. Natomiast prezes OMAG-u Łukasz Dziędziel przekazał na rzecz kół gospodyń niebagatelną kwotę 8 tys. złotych.
Następnie scenę we władanie wzięły solistki, duety i zespoły – sądząc po brawach i salwach śmiechu, ostatkowe występy były najbardziej wyczekiwanym punktem programu. Znane z poczciwego wierszyka o lokomotywie "Uf – jak gorąco" stało się symbolem zmagań z naturą toczonych zgodnie z odwieczną prawdą, że "żeby być piękną, trzeba cierpieć".
W zapustne piosenki świetnie wpasował się wszechobecny Sławomir z zakopiańskim przebojem nie do zdarcia. Lekarstwem na jego śpiew i wszelkie inne przypadłości okazał się Niepiernicz w powlekanych tabletkach, który trafił na ręce wójta. Kabaretowy program dopełniła przypowieść o Cysorzu, któremu przyniesiono w lektyce "bardzo fajną Cesarzową".
Żwawe, biesiadne melodie mieszały się z tropikalnymi rytmami, porywając na parkiet kolejnych uczestników Babskiego Combra. Wodzireje nie pozwolili biesiadnikom nawet na chwilę wytchnienia. Zabawa – zgodnie z prawidłami karnawału – kręciła się do późnego wieczora.